Fenomen sklepów charytatywnych

Charity Shop w Irlandii

Tekst i zdjęcia: Marta Liwak

Charity shopy (sklepy charytatywne) to dziś nie tylko miejsca sprzedaży używanych rzeczy, ale też ważna część kultury społecznej. A ich historia sięga... wojny!

Ideę sklepów charytatywnych zapoczątkowano na początku II Wojny Światowej w Wielkiej Brytanii przez British Red Cross. Wolontariusze sprzedawali podarowane ubrania i przedmioty, aby zbierać fundusze dla ofiar wojny.

W Irlandii charity shopy zaczęły być popularne w latach 80. i 90. Dziś są praktycznie w każdej większej miejscowości i służą nie tylko zbieraniu środków, ale też:

  • Recyklingowi

  • Integracji społecznej

  • Tworzeniu miejsc pracy dla osób z niepełnosprawnościami

  • Pomocy lokalnym społecznościom

Dochód ze sprzedaży idzie na fundacje charytatywne i tak po kolei:

St. Vincent de Paul (SVP) - moja ulubiona - to największa sieć w Irlandii, często spotykana w mniejszych miastach. Celem fundacji jest walka z ubóstwem, pomoc rodzinom w kryzysie, wsparcie mieszkaniowe, edukacyjne i energetyczne. 

Oxfam Ireland to też bardzo znana sieciówka sklepów charytatywnych, dochód z tej fundacji jest przeznaczony na walkę z globalnym ubóstwem, edukację, prawa kobiet, pomoc humanitarną (np. w czasie katastrof).

Irish Cancer Society Finansowanie badań nad rakiem, wsparcie pacjentów onkologicznych i ich rodzin. Są to bardzo dobrze zorganizowane sklepy, popularne w dużych miastach.

Enable Ireland Wsparcie osób z niepełnosprawnościami (szczególnie dzieci), rehabilitacja, integracja społeczna. Sklepy często prowadzone z udziałem wolontariuszy i osób niepełnosprawnych.

NCBI (National Council for the Blind of Ireland) Pomoc osobom niewidomym i słabowidzącym – rehabilitacja, technologie wspomagające, edukacja. Mają bardzo dobrze utrzymane sklepy z dużym wyborem ubrań.

Barnardos Wsparcie dzieci w trudnej sytuacji życiowej – ochrona przed przemocą, edukacja, pomoc psychologiczna. Skierowane na najmłodszych – często mają dobre książki i zabawki.

Irish Red Cross Pomoc medyczna, ratownictwo, wsparcie uchodźców i pomoc w kryzysach (lokalnych i międzynarodowych). Mniej liczne, ale bardzo dobrze oceniane i aktywne w działaniach kryzysowych.

Jak ja korzystam z takich sklepów? Np. jak z biblioteki płatnej na szczytny cel! To akurat tak bardzo mi się spodobało u lokalnych moli książkowych, że te książki krążą w kółko. 

Kupujesz książkę w Charity Shop - czytasz - oddajesz do sklepu, kolejna osoba czyta i oddaje do sklepu, a pieniądze za “wypożyczenie” idą na cele fundacji. Wiele z tych książek zostało w naszym domu, zwłaszcza edukacyjne, czy piękne albumy z archiwalnymi fotografiami. A jak już nam nie służą, wracają do sklepu i dają radość innym i pieniądze na fundację!

Ciuszki dla dzieci i zabawki. To skarbnica wszelkich cudów dla maluszków! Przecież dzieci tak szybko rosną, że nawet nie zdążą czasem ubrać czy się pobawić. Ludzie oddają tam niemal wszystko. Za cenę kilku euro masz torbę rzeczy. 

To inicjatywa charytatywna i to są naprawdę niewielkie kwoty. Książka za 1 euro, raz przeczytana (księgarnia Eason 8,99) sezony seriali w całych albumach ekskluzywnych (tak mam “Przyjaciół” jeszcze w folii zapakowanych za 10 euro - niechciany prezent, albo dwa razy to samo ktoś dostał) mój mąż zebrał białe kruki, wydania rozszerzone albumów ulubionego wykonawcy (nadal mamy CD/DVD player hahahaha w tym właśnie celu) itd.

Największą frajdę od zawsze ma z tego córcia. Bo to jak poszukiwanie skarbów. Bierzesz 5 euro i pan/pani jeszcze Ci daje gratisy do zakupów. I wszystko w szczytnym celu.

Co można kupić / oddać: Odzież, książki, zabawki, naczynia, dekoracje, czasem nawet meble, jakiś egzotyczny stolik, albo wyjątkową lampę dekoracyjną, coś, co komuś się już znudziło dla innego może być nie lada skarbem! Jak stara filiżanka porcelanowa, albo prześliczna ozdobna doniczka.

Wiele z nas robi polowanie na wyjątkowe, markowe ubrania, które ktoś ubrał dosłownie raz, na wielkie wyjście i już drugi raz się w tej sukience na zdjęciu nie pokaże :) (tak, nadal są takie kobiety hihi)

Dla nas to okazja, aby nauczyć dziecko, że “nowe nie znaczy lepsze”. Ludzie naprawdę szanują książki i rzeczy, można też od razu kupić całą serię książek ulubionej autorki, albo płaszcz, z którego ktoś już wyrósł.

W irlandzkich szkołach robią też taką wymianę międzyszkolną. Uczą już na starcie, że tyle rzeczy może mieć długie życie. Nie tylko na jeden raz.

Poczucie, że zrobiłam coś dobrego, idea slow fashion, czy zero waste. Możliwość wymiany energii, nie tylko wrzucenie do puszki, ale radość z czegoś, co komuś się już nie przyda. Drugie, trzecie życie. I poczucie sensu - kupując, pomagasz.

Sklepy charytatywne są także symbolem wspólnoty i empatii społecznej. Miejscem, gdzie spotyka się dobro, praktyczność i ekologia.

A u Was? Czy wymiana używanymi rzeczami jest popularna? Jak jest rozwiązany nadmiar rzeczy?

Ps. Aż mi się zachciało zrobić Tour de Charity Shop :) czas na wymianę skarbów na półkach i w szafach!

Previous
Previous

ALOHA – Duch Hawajów, który przetrwał czasy

Next
Next

Wielkanoc bez granic