Nie oddawaj siebie za darmo i byle komu – jak chronić swoją energię.
Jako 20-latka wierzyłam, że ludzka energia jest niewyczerpana, bo przecież pochodzi ze Źródła.
Zgadzałam się na wszystko, moje życie to była wieczna imprezka, niczego sobie nie odmawiałam, bo wydawało mi się, że „wszystko, co pochodzi z natury, jest dla ludzi”. Tak samo nie odmawiałam innym – byłam typowym „yes man” – czyli człowiekiem, który na wszystko odpowiada: TAK.
Jako niespełna 30-latka zaczęłam namierzać w sobie zgrzyty i niezgodę na wiele rzeczy. Ale: nie zgadzałam się w środku, nie mając odwagi wypowiedzieć tego na zewnątrz i tłamsząc w sobie te złości, grymasy, a niejednokrotnie wściekłość czy nienawiść.
Zaczęło mnie to przytłaczać. Straciłam radość i chęć wychodzenia. Często chorowałam na gardło. Budziłam się i od razu byłam zmęczona. Wstawałam i w głowie od razu przewijały mi się cudze oczekiwania wobec mnie. Czułam ciągły ciężar obowiązku rozwiązywania cudzych problemów. Odsłuchiwania audio nagranych w hałasie, gdzie przez pierwsze 2 minuty kto duka, bo nawet nie zastanowił się, co chce powiedzieć, i nie chce mu się pisać, bo łatwiej wylewać fale chaotycznych myśli.
Znasz to? Znasz to uczucie, że nie ma jeszcze 9 rano, a Ty nie masz już siły ani ochoty na cokolwiek? Czekasz „aby do wieczora” – wtedy może serial, może książka, może jakieś „lekkie używki na rozładowanie stresującego dnia, należy mi się po tym, co dziś przeszłam”.
Wyobraź sobie teraz Twoje zasoby, jakimi dysponujesz jako człowiek, jako kobieta. Wymieńmy część z nich, niech to będzie na pierwszym miejscu energia, dalej czas (na przykład na regenerację), Twoja uwaga, zdrowie, umiejętności, talenty, doświadczenie, wartości, reputacja. Teraz wyobraź sobie, że wkładasz to wszystko do jednej skrzyni – i zostawiasz wieko otwarte na dzień i noc.
Co się dzieje z tymi zasobami? Jak reagują na nie inni, którzy dostrzegają, że nikt tego nie pilnuje? Nikt o to nie dba? Nikt tego nie uzupełnia?
Energia to waluta. Cenniejsza niż czas, bo czas możesz mieć – ale bez energii nic z nim nie zrobisz. Jeśli nie chronisz swojej energii, to tak, jakbyś wystawiła na chodnik skrzynię pełną swoich skarbów – i patrzyła, jak ludzie sięgają po nie garściami, bez pytania i bez opamiętania, z darmowego źródła.
A Ty, potem? Ty zostajesz z niczym. Pusta. Rozdana. I zła na siebie, że znowu nie powiedziałaś „stop”.
Dla Polek na 7 kontynentach – 7 konkretnych sposobów, jak nie tracić siebie:
1. Rano najpierw TY (me-me-me-me-me-me-me-me-my-sexy-me), potem świat. Po przebudzeniu – wdzięczność. Życie to dar, oddech to dar – podziękuj za to, że kolejny raz możesz z niego korzystać. Ja w myślach: Dziękuję Słońcu za nową energię, którą za chwilę mnie nasyci, jak wyjdę przed dom. Dziękuję nocy za odpoczynek i dziękuję mojemu Wewnętrznemu Alchemikowi za cały proces uzdrawiania, regeneracji i naprawy, jaki dokonał się w moim ciele przez noc.
Potem powtarzam afirmację, o treści: jaki chcę, żeby ten dzień był. Przykład: mam coś do załatwienia w urzędzie, więc wysyłam podziękowania do tych ludzi, którzy mi dziś będą pomagać – dziękuję im za ich profesjonalizm, za to, jak sprawnie udało się wszystko załatwić dokładnie tak, jak tego chciałam! I zadziornie pytam Wszechświat: co jeszcze lepszego może mnie dziś spotkać?
To, co robisz rano – programuje Cię na cały dzień. Nie wchodź po przebudzeniu w cudzy chaos. Zero newsów, powiadomień, cudzych dramatów.
Social media i Internet mają na celu odłączyć Cię od siebie. Nie pozwól na to. Najpierw twoje ciało, oddech, intencja – widzę siebie, opiekuję się najpierw sobą – moje kochane ciało, co byś chciało dziś ubrać? Moje kochane ciało, co byś chciało dziś zjeść? Moje kochane ciało, co byś chciało mi dziś przekazać?
2. Ustal granice Twojej dostępności. Świat nie zniknie, jeśli zrobisz sobie godzinę ciszy. Twój telefon nie musi mieć cały czas włączonych dzwonków (mój ma zawsze wyłączone i przeżyłam tak 20 lat z komórką).
Wyłącz powiadomienia i sama decyduj, kiedy chcesz korzystać z aplikacji – nie pozwól, żeby one przywoływały Twoją uwagę. Twoje granice to nie fanaberia, to filtr tego, co steruje Twoim życiem – smartfon czy Ty?
Nie musisz odpowiadać od razu. Ale w sytuacjach, gdy robisz coś, co zajmie Ci 2–10 minut – to zrób to od razu, nie odkładaj na później odpisania na krótkiego maila, którego i tak już przeczytałaś i wiesz, co odpowiesz – miej to z głowy od razu i nie rób sobie składziku na liście obowiązków.
3. Zauważ, kto i co pożera twoją energię. To esencja w naszych relacjach. SERIO. To jest droga do wolności. Bądź szczera ze sobą i wypisz, jakie osoby dodają Ci energii – ze spotkań z nimi wracasz jak na skrzydłach. Tak samo – jakie aktywności sprawiają, że wszystkie komórki ciała Ci wibrują i uwielbiasz się w nie zanurzać.
Podobnie wypisz szczerze, spotkania z kim sprawiają, że wracasz rozstrzęsiona, wręcz chora. I jakie aktywności (jakie portale w Internecie, jakie profile, jakie treści) – co wywołuje w Tobie złość, strach, rozpacz, bezradność.
Jak się domyślasz – dodajemy do naszego życia te pierwsze i ograniczamy, a najlepiej eliminujemy te drugie.
Mamy prawo zakańczać toksyczne znajomości. Robimy to w trosce o siebie i swoje zdrowie.
To może być trudne, ale warto zrobić ten krok. Nie liczy się ilość – a gdy my wzrastamy (bo uczymy się stawiać granice i pielęgnować siebie i nasze wartości), to pojawiają się nowe, wartościowe znajomości. A treści?
Słuchanie do poduszki o morderstwach innych ludzi? How sick is that!
Nie wiem, kto to wymyślił, ale stres spowodowany uzależnieniem od takich treści jest prawdziwy.
Wiesz na pewno – mózg, w stanie półsnu, koduje te brutalne treści jak rzeczywistość, a zamiast melatoniny produkujesz kortyzol. Sen staje się płytszy, a rano budzisz się z napięciem, którego źródła nie umiesz nazwać. To może doprowadzić do paranoi. Dlatego tak ważne jest słuchanie pozytywnych rzeczy przed snem i pielęgnowanie pozytywnych myśli, jakie zabiorą nas do innego, sennego wymiaru.
Moja afirmacja przed spaniem:
„Śpię dla siebie i dla mojej regeneracji. W snach nie pracuję dla innych, tylko odpoczywam. Jestem otwarta na wiadomości od Wszechświata transmitowane dla mnie w snach. Rano obudzę się o 7 – zregenerowana i wypoczęta – i będę pamiętać moje sny.”
Rezultat? Budzę się wypoczęta, bez budzika, o godzinie, którą ustalam ze sobą. Pierwsze, co robię, to zapisuję sny, żeby zrozumieć, co mnie trapiło albo gdzie mam jakieś blokady. Nie używam sennika z Internetu – pytam siebie o interpretacje dla mnie.
4. Uziemiaj się. To nie trend. To fizyka. Ziemia ładuje nas jak powerbank – rozładowuje nadmiar napięcia, przywraca rytm ciała i pozwala systemowi nerwowemu przejść z „trybu przetrwania” do regeneracji. Na to jest tyle badań, że nie ma co się rozpisywać. Dłonie do ziemi, bose stopy na ziemi i zaklęcie: „To, co nie moje – proszę, Ziemio, oddaję. Zabierz ode mnie i przetransformuj. To, co moje – wraca do mnie.”
5. Zatrzymuj się. Energia ucieka, gdy lecimy na autopilocie. Zrób pauzę. Zjedz w ciszy, bez YouTube’a. Pomasuj skronie, kark, dłonie i popatrz w dal. Zaśpiewaj piosenkę. Zamyśl się. Zachwyć się pięknem natury. Zamiast kolejnej checklisty – cisza. Cisza jest tak niedoceniana – a to w ciszy mają jedyną szansę przyjść do nas prawdziwe odpowiedzi, na jakie czekamy. Cisza to dar uważności, jaki ofiarowujemy sobie.
6. Słuchaj ciała. Ciało wie pierwsze. Jak zaczynasz ziewać – to chyba to jasne, że bateria się wyczerpuje. Czujesz napięcie albo irytację – to nie „zbieg okoliczności”. To sygnał: przekraczane są Twoje granice, coś się dzieje, aktywuje się niezgoda w ciele. Zatrzymaj się i zapytaj: kochane ciało, co powoduje ten stan? Czego potrzebujesz? Jak możemy się o to zatroszczyć? Dostaniesz odpowiedź. Nie ignoruj jej, dbaj o swój pojazd w tym wymiarze.
7. Rytuał zamykania dnia. Odłóż elektronikę, szanuj swoje granice – o 20 nie trzeba odpisywać na maile. Określ swój czas na pracę (i dostępność raz jeszcze, to takie ważne). Stoicy mówią: niedostępność nie czyni nas zapomnianymi – niedostępność czyni nas pożądanymi. Zapal świecę, włącz dyfuzor z olejkiem, weź taką kąpiel, jak lubisz, może się porozciągaj. Napisz 3 rzeczy, za które dziękujesz. Im bardziej doceniasz – tym więcej dostajesz powodów do bycia wdzięczną. To naprawdę jest takie proste.
To nie egoizm. To nie strata czasu. To higiena. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, czemu trzeba myć ciało – dlaczego więc chronienie swojej energii postrzegane jest jako dodatek czy luksus? Określenie swoich granic i dbanie o nie to akt odwagi w świecie, który chce cię mieć zawsze „na już”.
Nie jesteś baterią do ładowania innych.
Masz dość życia na rezerwie lub kompletnym wyczerpaniu?
Zacznij traktować siebie jak coś świętego. Bo jesteś.
Agni – Polka na 7 Kontynentach, między Amazonią a Andami, uczy innych, jak traktować życie jak święty rytuał.
Bo jak nie my sami, to kto o nas zadba?
Posłuchaj więcej odcinków o energii i rytałach w podcaście Agni.