Wielkanoc bez granic

Opracowanie: Kinga Berdzik de Ortiz

Wielkanoc w Polsce pachnie żurkiem, domowym ciastem i wiosennym powietrzem. Brzmi dźwiękiem dzwonów rezurekcyjnych i dziecięcego śmiechu przy śmigusie- dyngusie. To święto, które łączy duchowość z tradycją, ciszę Wielkiej Soboty z radością poranka Zmartwychwstania. Ale Polska to dziś nie tylko kraj między Odrą a Bugiem – to także Polacy rozsiani po całym świecie, od Meksyku po Malezję, od Szkocji po Hawaje.

Gdziekolwiek się znajdą, często zabierają ze sobą swoje wielkanocne zwyczaje – święconkę w koszyczku, pisanki, biały obrus na stole. Jednak równie chętnie otwierają się na to, co lokalne – uczestniczą w procesjach, śniadaniach pod palmami, czytają wielkanocne kryminały w Norwegii albo obserwują, jak dzieci w Peru niosą kwiaty dla Jezusa.

Wielkanoc to nie tylko tradycja – to też podróż. Przez kontynenty, przez kultury, przez ludzkie serca. A jak wygląda to święto w różnych zakątkach świata? Zapraszamy na krótką wyprawę po wielkanocnych zwyczajach – tych znanych, tych zaskakujących i tych, które powstają na styku kultur.


Wielkanoc po amerykańsku – refleksje z Maryland

Agata Rymut, Maryland, USA

Wielkanoc w Stanach Zjednoczonych to święto, które każdy obchodzi na swój sposób – lub nie obchodzi wcale. W kraju tak różnorodnym kulturowo trudno mówić o jednej, spójnej tradycji. Jedni świętują uroczyście w kościele, inni spędzają ten dzień jak każdą inną niedzielę. Jednym z nielicznych elementów, który rzeczywiście łączy ludzi niezależnie od podejścia do religii, jest… Easter Egg Hunt, czyli polowanie na jajka – zabawa dla dzieci, w której chowamy kolorowe jajeczka w ogrodzie lub w domu. To radosna, rodzinna tradycja, która zyskała ogromną popularność.

W kwestii kulinariów – brak tu ścisłych reguł. Na amerykańskich stołach najczęściej pojawiają się klasyki: pieczona szynka, mięso, ziemniaki, warzywa, kukurydza. Nie istnieje natomiast tradycja świątecznego śniadania – co dla nas, Polaków, może być zaskakujące.

Choć w przestrzeni publicznej i domach pojawiają się dekoracje, to mają one raczej charakter wiosenny niż religijny. Dominują motywy kwiatowe, pastelowe kolory, zajączki, kurczaczki i oczywiście jajka – wszystko, co kojarzy się ze świeżością i nowym początkiem.

Brakuje jednak większych wydarzeń społecznych, festiwali czy parad z okazji Wielkanocy. To święto jest tutaj bardziej prywatne niż wspólnotowe.

Dlatego Agata, choć od lat mieszka w Stanach, nie rezygnuje z polskich tradycji. W jej domu na Wielkanoc musi być świąteczne śniadanie – z jajkami i chrzanem – a na obiad pachnie żurkiem z białą kiełbasą. „To nasze rodzinne rytuały – przywiozłam je z Polski i podzieliłam się nimi z moimi amerykańskimi przyjaciółmi. Przyjęli je z ogromną wdzięcznością i ciekawością” – mówi z uśmiechem.

Wielkanoc po peruwiańsku: Jezus w trumnie Śnieżki, świnka morska na talerzu i… prawdziwe krzyżowanie

Agni Vedaa, Cusco, Peru

W Peru Wielkanoc to nie zajączki ani kolorowe pisanki. To raczej kulturowe trzęsienie ziemi, które potrafi zostawić człowieka w osłupieniu na długie miesiące. Semana Santa – czyli Święty Tydzień – to tu duchowa ekstaza wymieszana z chaosem, fajerwerkami i kulinarnym ekstremum.

Jeśli marzysz, by przeżyć peruwiańską Wielkanoc w górach lub dżungli – lepiej planuj z wyprzedzeniem. W najbardziej popularnych miejscach pielgrzymkowych hotele są zarezerwowane na długo przed świętami, a spóźnialscy śpią na ławkach w parku albo w namiotach pod kościołem.

Delfin na targu? Oczywiście, że tak.
Agni wspomina swoją pierwszą Wielkanoc w Andach jako doświadczenie… traumatyczne. „Na targu w Dolinie Pitumarca, 3 570 m n.p.m., pośród ryb i owoców morza, natknęłam się na martwego delfina. Leżał rozciągnięty na chodniku jak każda inna ryba – z tą różnicą, że byliśmy setki kilometrów od oceanu” – opowiada. Tam, gdzie nie ma hoteli ani restauracji, trzeba pukać do drzwi lokalnych mieszkańców i liczyć na ich gościnność.

Krzyżowanie na serio
W Ollantaytambo, gdzie Agni spędziła kolejny Wielki Tydzień, miejscowi urządzają widowiskowe procesje – z ogromnymi figurami Jezusa niesionymi przez tłum. Ale to nie wszystko. „Widziałam ludzi ustawiających się w kolejce, by dać się… ukrzyżować. Bez gwoździ, na szczęście, ale naprawdę wisieli na krzyżu, związani linami, kilka metrów nad ziemią” – mówi. Niektórzy zamykali oczy na moment – dla zdjęcia, nie z duchowego uniesienia.

Dwanaście dań i siedem kościołów – biegiem!
Wielki Czwartek to dla Peruwiańczyków dzień wyzwań: trzeba odwiedzić siedem kościołów i zjeść aż dwanaście różnych potraw – od rybnych, przez warzywne, po słodkości. Przekształca się to w kulinarną pielgrzymkę z miasta do miasta, z bazaru na bazar. Trzeba tylko uważać, żeby żołądek dotrzymał kroku ambicji.

Jezus jak Śnieżka
W wielu kościołach przez cały rok stoi… szklana trumna z ciałem Jezusa. Przypomina bajkową trumnę Królewny Śnieżki – tylko zamiast krasnoludków mamy wiernych, którzy przynoszą kwiaty i świece. To zaskakujące, ale bardzo typowe dla peruwiańskiej religijności: żywej, zmysłowej, obrazowej.

Sobota: wybuchowa radość
Wielka Sobota nie jest w Peru czasem ciszy i zadumy. Wręcz przeciwnie – to święto fajerwerków, petard i kapiszonów. Dzieci biegają z hukiem po ulicach, a dorośli świętują z rozmachem. „Pan Jezus już się zbliża – i to z pompą” – śmieje się Agni.

Świąteczne menu: dzieciątko, świnka morska i żółw

W Niedzielę Wielkanocną – Santo Domingo – na stołach króluje pan wawa, chleb w kształcie dzieciątka, oraz lokalne specjały zależne od regionu. W Cusco – pieczona świnka morska, czyli cuy. W dżungli – żółw lub to, co akurat uda się upolować.

Bo w Peru każdy świętuje po swojemu. Z przytupem.

Wielkanoc pod palmami – duchowość, plaża i grill w stylu aloha

Monika Grabowska, Hawaje, USA

Na Hawajach Wielkanoc nie przypomina tej znanej z polskich kościołów czy śniadań przy białym obrusie. Tu świętowanie ma charakter rodzinny, swobodny i bardzo… słoneczny. Poranek często zaczyna się od uroczystego nabożeństwa na plaży o wschodzie słońca – z widokiem na Ocean Spokojny, śpiewem przy dźwiękach ukulele i cichym szumem fal. To bardziej duchowe przeżycie niż religijny obowiązek – miejsce spotkania z naturą i samym sobą.

Po ceremonii rodziny przenoszą się do parków, ogrodów i na plaże, gdzie królują brunche, pikniki i grille. Dzieci z niecierpliwością czekają na Easter Egg Hunt, czyli poszukiwanie kolorowych jajek, które odbywa się niemal wszędzie – w szkołach, parkach, ogrodach botanicznych, a nawet w galeriach handlowych i hotelach.

Co na talerzu? Mieszanka kultur i smaków
Na wielkanocnym stole spotykają się tu smaki z całego świata. Obok tradycyjnej amerykańskiej szynki z ananasem czy słodkich bułeczek hot cross buns pojawiają się lokalne przysmaki: poke, kalua pig pieczona w ziemnym piecu, lomi salmon, a także góry tropikalnych owoców. Hawaje to kulturowy tygiel – więc nie dziwią dania filipińskie, japońskie, portugalskie czy polinezyjskie, podawane obok siebie z pełnym luzem i radością dzielenia się.

Wielkanoc w klimacie „aloha”
Dekoracje? Kolorowe i pogodne, jak cała wyspa. Króliczki, pisanki, kwiaty – ale nie byle jakie. Dominują plumerie, hibiskusy i lilie. W domach często pojawiają się ręcznie robione ozdoby, przygotowane przez dzieci – koszyczki, pisanki, pastelowe girlandy. Ważnym elementem są też świeże kwiaty, które mieszkańcy z chęcią wplatają do dekoracji stołów czy… wieszają na szyi w formie tradycyjnych lei.

Wielkanocne atrakcje dla wszystkich
Choć nie ma tu wielkich parad jak w Nowym Jorku, życie lokalne tętni od wielkanocnych wydarzeń: kiermaszy, pikników, akcji charytatywnych. Społeczność spotyka się na otwartych przestrzeniach, by wspólnie się bawić, świętować i dzielić radością. Easter Egg Hunt to wręcz instytucja – od tych kameralnych, po wielkie imprezy z muzyką na żywo, food truckami i konkursami dla całych rodzin. Najbardziej wyjątkowe? Zdecydowanie wschód słońca nad oceanem „Trudno wyobrazić sobie bardziej niezwykłą scenerię do duchowych przeżyć niż plaża o poranku, kiedy niebo różowieje, a fale delikatnie muskają brzeg” – mówi Monika. Ale to, co naprawdę wyróżnia Wielkanoc na Hawajach, to duch aloha – otwartość, życzliwość, radość z bycia razem, niezależnie od pochodzenia czy religii. Bo tutaj każdy może świętować po swojemu – i wszyscy są mile widziani.

Wielkanoc w Malezji – między ciszą a różnorodnością

Agata Trzeciak, Malezja

W Malezji, gdzie chrześcijanie stanowią mniejszość w wieloetnicznym i w większości muzułmańskim społeczeństwie, Wielkanoc nie jest świętem, które rzuca się w oczy. Nie ma kolorowych wystaw, pastelowych dekoracji w sklepach ani reklam z zajączkiem. Gdyby nie kalendarz liturgiczny, można by pomyśleć, że te święta tu nie istnieją. A jednak – dla tych, którzy je obchodzą – to czas głęboko duchowy i pełen znaczenia.

Wielki Tydzień bez dnia wolnego

Najważniejszym punktem obchodów jest uczestnictwo w liturgii Wielkiego Tygodnia – zwłaszcza w nabożeństwach Wielkiego Piątku i rezurekcji w Niedzielę Wielkanocną. W wielu kościołach organizowane są inscenizacje Drogi Krzyżowej, czuwania paschalne, święcenie ognia i wody. Co ciekawe, choć Malezja obfituje w święta publiczne różnych religii, Poniedziałek Wielkanocny nie jest dniem wolnym. Jedynie w niektórych stanach – jak Melaka, Sabah czy Sarawak – Wielki Piątek jest oficjalnym świętem. W Kuala Lumpur – żadnej taryfy ulgowej.

Wielkanoc bez pisanek, ale z rendangiem i ciastem marchewkowym

Na wielkanocnym stole króluje to, co na co dzień – czyli kuchnia malezyjska. I choć nie ma jednej „wielkanocnej” potrawy, spotkamy tam wszystko: od aromatycznego kurczaka curry (kari ayam), przez nasi lemak, po pieczonego kurczaka czy ciasto marchewkowe. Wielkanoc w Malezji jest odbiciem jej kulturowej mozaiki – świętują ją głównie chrześcijanie pochodzenia chińskiego i indyjskiego, więc menu też jest zróżnicowane. Często na jednym stole spotykają się dania azjatyckie z zachodnimi wypiekami – i to jest właśnie jej wyjątkowy smak.

Bez zajączków i girland – i właśnie to jest znaczące

W przeciwieństwie do Bożego Narodzenia, które w Malezji zyskało oprawę komercyjną (w centrach handlowych aż roi się od choinek i dekoracji), Wielkanoc pozostaje niemal niewidoczna w przestrzeni publicznej. Brak tu pisanek, króliczków, pasteli i palm – i może właśnie to sprawia, że obchodzona jest bardziej intymnie, z dala od zgiełku i konsumpcyjnej otoczki.

Różnorodność, która tworzy wyjątkowy klimat

– Tym, co dla mnie najbardziej wyróżnia Wielkanoc w Malezji, jest językowa i kulturowa różnorodność – mówi Agata. Msze odprawiane są w bahasa melayu, angielskim, mandaryńskim, tamilskim, iban czy kadazan – w zależności od regionu i parafii. Każda wspólnota wnosi coś swojego – swoją muzykę, modlitwy, zwyczaje i smaki. To właśnie ten wielogłos tworzy wyjątkową atmosferę, w której spotykają się duchowość i tradycja z otwartością i tolerancją.

Skromnie, ale z serca

Choć nie ma tu festiwali, parad ani wielkich miejskich obchodów, niektóre parafie organizują wspólne śniadania wielkanocne, pikniki czy zabawy dla dzieci – jak polowanie na jajka. To lokalne inicjatywy, które mają raczej kameralny charakter. Ale może właśnie w tym tkwi piękno – w prostocie, wspólnocie i głębi przeżycia.

Wielkanoc w Belgii i Cavalcade w Herve – duchowość, smaki i lokalne tradycje

Anita Bogielska, Belgia

Wielkanoc w Belgii to harmonijne połączenie duchowej refleksji, rodzinnych spotkań, wiosennych smaków i kolorowych, lokalnych zwyczajów. Choć różni się od polskich obchodów, ma swój wyjątkowy klimat i symbole, które nadają świętom niepowtarzalny charakter.

Duchowy wymiar świąt

Dla wielu Belgów Wielkanoc to przede wszystkim święto religijne. Wierni licznie uczestniczą w mszach świętych – zwłaszcza w Wielką Sobotę i Niedzielę Zmartwychwstania. W niektórych regionach odprawiane są także tradycyjne nabożeństwa, jednak zwyczaj święcenia pokarmów nie jest tu popularny. Dla Polaków mieszkających w Belgii to z kolei ważny element świąt – rodziny przygotowują koszyczki i spotykają się w polskich parafiach na wspólnym święceniu.

Obiad zamiast śniadania

W przeciwieństwie do Polski, w Belgii nie celebruje się uroczystego śniadania wielkanocnego. Najważniejszym posiłkiem tego dnia jest świąteczny obiad, często bardzo elegancki i wykwintny.

Na belgijskich stołach pojawiają się m.in.:
- pieczona jagnięcina z ziołami,
- królik w sosie musztardowym lub piwnym,
- domowe pasztety – zarówno mięsne, jak i warzywne,
- tarty z sezonowymi warzywami, np. porem czy szparagami.

Kraj czekolady – Wielkanocna uczta dla oka i podniebienia

Belgia to prawdziwe królestwo czekolady, a Wielkanoc jest tutaj czasem jej triumfu. Cukiernie i sklepy zachwycają misternie wykonanymi czekoladowymi jajkami, zajączkami, kurczaczkami i... dzwonami. To właśnie dzwony, według belgijskiej tradycji, lecą do Rzymu w Wielki Piątek i wracają w Niedzielę Wielkanocną, przynosząc dzieciom czekoladowe niespodzianki. Zamiast popularnego w innych krajach zajączka, to właśnie „dzwony z Rzymu” mają tu magiczną moc. Dzieci z ekscytacją biorą udział w poszukiwaniu czekoladowych jajek – w domach, ogrodach i parkach.

Świętowanie na ulicach – parady i lokalne festyny

W wielu miastach i miasteczkach Belgii Wielkanoc to również czas lokalnych festynów, jarmarków i ulicznych parad. Jedną z najbardziej znanych i spektakularnych jest Cavalcade w Herve, organizowana co roku w Poniedziałek Wielkanocny w prowincji Liège.

Cavalcade w Herve – tradycja z sercem i rozmachem

Ta wielkanocna kawalkada to jedno z najstarszych i największych wydarzeń folklorystycznych w kraju – jej historia sięga 1876 roku. Została zapoczątkowana jako radosne święto wiosny i zmartwychwstania, a dziś gromadzi ponad 2000 uczestników i tysiące widzów.

Ulicami Herve przechodzą:

  • jeźdźcy konni w tradycyjnych lub historycznych strojach,

  • bogato zdobione platformy tematyczne – od religijnych po humorystyczne,

  • orkiestry dęte, zespoły folklorystyczne, mażoretki i giganty,

  • postacie symbolizujące dzwony z Rzymu, ogłaszające Zmartwychwstanie.

To nie tylko barwne widowisko – to prawdziwe międzypokoleniowe święto wspólnoty, w którym radość przeplata się z tradycją, a lokalna tożsamość z otwartością na innych.

Wielkanoc po belgijsku – czekolada, wspólnota i radość życia

Wielkanoc w Belgii to niepowtarzalne połączenie duchowości, smaków i lokalnej energii. Od czekoladowych dzwonów, przez rodzinny świąteczny obiad, aż po barwną Cavalcade – te święta mają w sobie coś, co zostaje na długo w sercu. To świętowanie, które – choć inne niż polskie – niesie tę samą radość życia i nadzieję wiosennego odrodzenia.

Wielkanoc w Skandynawii – od czarownic po przebiśniegi

Kamilla Oliver, Skandynawia

„Wielkanoc w Skandynawii to święto, które w piękny sposób łączy tradycje chrześcijańskie z dawnymi wierzeniami pogańskimi oraz z głębokim szacunkiem dla Natury” – mówi Kamilla Oliver, od lat mieszkająca w regionie nordyckim. To czas oczekiwany z nadzieją, bo symbolizuje zarówno początek wiosny, jak i długo wyczekiwaną przerwę po mroźnych, ciemnych miesiącach zimowych.

„W zależności od kraju – Påsk w Szwecji, Påske w Danii i Norwegii – święta wyglądają nieco inaczej, ale jedno się nie zmienia: to czas odnowy, radości i spotkań z bliskimi.” Domy i ogrody zdobią kolorowe piórka, malowane jajka, świeże kwiaty. „Po zimie te dekoracje działają jak zastrzyk optymizmu – od razu robi się radośniej!”

Wiedźmy zamiast zajączków? Tak, to Szwecja!

Choć malowanie jajek jest znane i lubiane również w Skandynawii, są też zwyczaje, które mogą zaskoczyć. „Jednym z najbardziej niezwykłych i uroczych zwyczajów jest tradycja Wielkanocnej Wiedźmy – Påskkärring. Dzieci przebierają się za czarownice, zakładają chusty, łachmany i chodzą po domach, rozdając własnoręcznie wykonane rysunki w zamian za słodycze. To trochę takie nasze skandynawskie Halloween – tyle że na wiosnę!”

Zwyczaj ten obchodzony jest w Wielki Czwartek lub w Wielką Sobotę i popularny nie tylko w Szwecji, ale także w Finlandii. Jego korzenie są niejasne. „Być może wywodzi się z procesów czarownic, które miały miejsce w Szwecji w XVII wieku, a może jeszcze dalej – z legend o czarownicach odlatujących na sabaty w góry Niemiec.” Na pamiątkę tych dawnych wierzeń, Szwedzi do dziś rozpalają ogniska w dniach poprzedzających Wielkanoc, „aby odstraszyć powracające czarownice”.

Wielkanoc na duńską nutę

W Danii Wielkanoc ma nieco spokojniejszy i bardziej rodzinny charakter. „To czas spotkań przy stole, tradycyjnych potraw i radosnego powitania wiosny” – opowiada Kamilla. Dzieci z radością uczestniczą w zabawie w poszukiwanie jajek w ogrodzie, a jedną z ulubionych tradycji jest pisanie anonimowych liścików – wierszyków podpisanych tylko kropkami. „Jeśli odbiorca odgadnie, kto jest autorem, dostaje nagrodę w postaci czekoladowego jajka. Jeśli nie – musi się odwdzięczyć sam!”

Arktyczna Wielkanoc na Grenlandii

A jak wygląda Wielkanoc na dalekiej Grenlandii? „Mimo arktycznego klimatu, święta przypominają te w Danii – są spokojne, rodzinne, spędzane przy wspólnym stole albo na spacerach.” Domy dekorowane są motywami wiosennymi, mimo śniegu – pojawiają się jajka, zające, a nawet renifery. „To piękne, że nawet tam, gdzie śnieg jeszcze nie stopniał, ludzie mają w sercu wiosnę.”


Wielkanoc w Szkocji – tradycja, wspólnota i... toczenie jajek

Agnieszka Kwapień - Domingos, Szkocja

„Wielkanoc w Szkocji to przede wszystkim radość, rodzina i wspólne celebrowanie odradzającej się natury” – mówi Agnieszka Kwapień, która od kilku lat mieszka w tym kraju. Choć klimat bywa jeszcze kapryśny, w sercach Szkotów gości już wiosna.

Święta rozpoczynają się od udziału w uroczystych mszach i nabożeństwach. Religijny wymiar Wielkanocy jest tu nadal bardzo istotny – odprawiane są specjalne liturgie i rekolekcje, a w Wielką Sobotę wierni zapalają świece, „by przypomnieć sobie o światłości i nadziei, jakie niesie Zmartwychwstanie”.

Ale Wielkanoc w Szkocji to także lokalne festyny i niezwykłe zwyczaje – jak egg rolling, czyli tradycyjne toczenie jajek z górki. „To zabawa symbolizująca nowy początek i nadejście wiosny. Uwielbiają ją i dzieci, i dorośli. W wielu miasteczkach organizuje się z tej okazji rodzinne wydarzenia – jest śmiech, rywalizacja i mnóstwo pozytywnej energii.”

Jagnięcina, marcepan i bułeczki z krzyżem

Na szkockim wielkanocnym stole królują dania pachnące świeżością. „Najczęściej serwuje się pieczoną jagnięcinę – symbol nowego życia – oraz klasyczne hot cross buns, czyli słodkie bułeczki z przyprawami i rodzynkami, ozdobione krzyżem.” Nie

może też zabraknąć ciasta Simnel, bogatego w owoce i pokrytego marcepanem. „Na górze układa się jedenaście kulek z marcepanu, które symbolizują apostołów – bez Judasza.”

Wiosna w domu i na ulicy

Wielkanocne dekoracje w Szkocji są subtelne i bliskie naturze. „Domy i kościoły ozdabia się zielonymi gałązkami, kwiatami – najczęściej narcyzami i żonkilami – oraz pisankami w pastelowych kolorach. Coraz popularniejsze są też wieńce na drzwi i dekoracyjne stoły, które dodają wnętrzom ciepła i świątecznego uroku.”

Radość w społeczności

Szkockie społeczności szczególnie cenią sobie wspólne świętowanie – na jarmarkach, piknikach i rodzinnych festynach. „Organizowane są konkursy na najpiękniejszą pisankę, wyścigi z jajkiem na łyżce i oczywiście ukochany przez wszystkich egg hunt, czyli poszukiwanie jajek. To tradycja, której nie może zabraknąć – radość dzieci jest bezcenna!”

W większych miastach, takich jak Edynburg czy Glasgow, odbywają się także wielkanocne festiwale, łączące tradycję z kulturą, muzyką i kuchnią. A w niektórych rejonach kraju wciąż można natknąć się na dawne, celtyckie obrzędy, które wplatają się w świąteczny klimat.

„To wszystko sprawia, że Wielkanoc w Szkocji ma niezwykły, lokalny charakter – pełen światła, życzliwości i wspólnoty. I choć inaczej niż w Polsce, to równie pięknie.”


Wielkanoc w Irlandii - religijność i druidzi

Marta Liwak, Irlandia

Irlandia to szalenie katolicki kraj, bardziej niż Polska w pewnych okresach czasu. Mimo że społeczeństwo jest wielokulturowe i bardzo tolerancyjne, kościoły nadal wypełnione są w niedzielę i święta wiernymi, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wierzyć w to, co się chce w tym cudownym, kolorowym kraju.

Zanim Św. Patryk przedstawił Irlandii Trójcę Świętą i wiarę chrześcijańską, prawo w Irlandii stanowili i egzekwowali druidzi, brehonowie i filidowie.

W marcu, w okolicach naszej kalendarzowej wiosny, obchodziło się święto Ēostre, czyli symbol odrodzenia, płodności i światła, które zaczyna dominować nad ciemnością – bardzo podobnie jak chrześcijańska Wielkanoc.

Z Ēostre wywodzą się jaja, zajączki i świętowanie życia – te same symbole przejęła później Wielkanoc, a sama Ēostre – to bogini wiosny, której święto obchodzono na wyspach. Od jej imienia wywodzi się angielska nazwa Wielkiej Nocy (Easter).

Ognie Beltane – święto ognia i płodności. Beltane przypada na 1 maja, ale przygotowania i rytuały zaczynały się już w czasie Wielkanocy. Ludzie rozpalali ogniska na wzgórzach, np. na wzgórzu Tara, by przywitać nowy cykl życia. W niektórych regionach zachowały się zwyczaje rozpalania symbolicznych ognisk na Wielkanoc – jako nawiązanie do tego rytuału. I w Polsce w Wielką Sobotę, kiedy Jezus spoczywa w grobie, w kościele adoruje się Najświętszy Sakrament, a przed kościołami zapala ognisko, od którego potem zapala się świece i “nowy ogień” symbol odrodzenia, prawda? Sobota obchodzona jest też jako dzień błogosławieństwa, gdyż święci się wtedy ogień, wodę i wielkanocne pożywienie.

Celtycki kalendarz był księżycowy – podobnie jak wyznaczanie daty Wielkanocy (pierwsza niedziela po pełni księżyca po równonocy). Co wyjaśniało ruchomość tego święta i potem dostosowanie wierzeń chrześcijańskich do całości obrzędów wiosennych.

I Irlandii nie ma święconki! I takiego wariactwa na pisanki, kraszanki i nie nosi się palmy do kościoła kolorowej w Niedzielę Palmową! Te tradycje przywieźli Polacy :) i jak jeszcze 15 lat temu tylko na polskich mszach można było poświęcić pokarmy, tak teraz do każdego życzliwego księdza możesz przynieść swój koszyczek w sobotę i zostanie on poświęcony, bo już znają nasze tradycje i wiedzą, jakie to dla nas ważne.

Największą furorę natomiast robi Egg Hunting, zwłaszcza dla najmłodszych wiernych i jest to zupełnie świecka już tradycja, gdyż każdy większy park ma swoje płatne polowanie na jajka i przyciąga tłumy maluszków spragnionych przygody i czekolady. 

W średniowieczu w czasie Wielkiego Postu nie wolno było jeść jajek – zbierało się je i błogosławiło na Wielkanoc. Zaczęto je ozdabiać, a potem dawać dzieciom w nagrodę – tak powstały malowane jajka (a dziś – czekoladowe!). Ciekawostką jest to, że marki jak Cadbury zaczęły produkować jajka na masową skalę w XIX/XX wieku. Czyli nie jest to moda ostatnich lat :) ani tym bardziej amerykańska :)

U nas na osiedlu rodzice co roku kupują słodycze i potem, zanim dzieci wstaną, ukrywają większe łakocie, a dzieci, jak w podchodach, biegają z koszyczkami i zbierają ile się da! Cały skwerek w czekoladzie, drobniejsze jajka garściami wysypywane! Ale magia się kończy jak z Mikołajem. Póki wierzysz w zająca wielkanocnego, puty biegasz w pogoni za czekoladowymi jajkami.

W niedzielę wielkanocną w Irlandii je się jagnięcinę i oczywiście mnóstwo zebranej czekolady :) Niewiele jest tradycji przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Jeśli chodzi o same obchody, jest to rodzinny czas spacerów, bez głębokich tradycji, święconek, lanych poniedziałków, postów 40 dniowych i postanowień. Mam wrażenie, że jest to jakby “święto ulgi”, gdzie po długiej i męczącej zimie następuje odrodzenie i wiosna. Jest już pięknie i ciepło, ludzie spacerują i cieszą się swoim towarzystwem. A z obserwacji tubylców wnioskuję, że to idealny czas na wyjazdy, gdyż szkoły podstawowe są zamknięte przez 2 tygodnie!

A Ty? Lubisz czekoladowe jajka? Bo ja nadal wierzę w Zająca Wielkanocnego, tak w razie czego, żeby więcej czekolady zjeść po 40 dniowym poście.


Wielkanoc w Meksyku – między nabożeństwem a tropikalną ucieczką

Kinga Berdzik de Ortiz, Meksyk

W Meksyku Wielkanoc to czas intensywnie przeżywany duchowo, ale również – jak przystało na kraj o bujnej kulturze i kolorach – pełen życia i społecznego zaangażowania. Świętowanie nie ogranicza się do samej niedzieli wielkanocnej – punktem kulminacyjnym jest cały Wielki Tydzień, czyli Semana Santa. W tym okresie ulice wielu miast zamieniają się w sceny pełne symboliki – odbywają się procesje, inscenizacje Pasji Chrystusa, a wierni niosą krzyże w geście wiary i pokuty. Jedno z najbardziej znanych widowisk ma miejsce w dzielnicy Iztapalapa w stolicy kraju – to wydarzenie gromadzi tłumy i transmitowane jest w mediach ogólnokrajowych.

Meksykański stół wielkanocny również opowiada swoją historię. Tradycyjne dania to efekt zarówno katolickiego postu, jak i lokalnych smaków. W Wielki Piątek królują ryby – zwłaszcza pescado a la veracruzana (ryba w aromatycznym sosie z pomidorów, oliwek i kaparów), tortitas de camarón (kotleciki z suszonych krewetek), kaktusy nopales czy dania z ryżu i ciecierzycy. Na deser zaś pojawia się capirotada – wyjątkowy chlebowy pudding z cynamonem, serem i owocami – danie, które łączy słodycz z głęboką symboliką.

Choć w meksykańskich domach nie znajdziemy pisanek czy zajączków, jak w krajach północy, przestrzenie publiczne – zwłaszcza kościoły – zachwycają dekoracjami. Kwiaty, palmy, materiały liturgiczne i barwne alfombras (dywany z piasku i trocin) zdobią ulice i nadają obchodom niezwykłej uroczystości.

Dla wielu Meksykanów Semana Santa to także czas rodzinnych wyjazdów. Kto nie wybiera się na procesję, chętnie rusza nad ocean – dzieci mają ferie, a dorośli biorą urlopy. W ten sposób Wielkanoc staje się mieszanką refleksji i wypoczynku.

Jedną z bardziej zaskakujących tradycji jest quema de Judas, czyli rytualne “spalanie Judasza” – ogromne papierowe figury wybuchają wśród huku petard. Czasem przedstawiają one nie tylko biblijnego zdrajcę, ale również... współczesnych polityków lub celebrytów.

W Meksyku religia, teatr i ludowa kreatywność splatają się w żywych obchodach Wielkanocy, pokazując, jak silna i barwna może być duchowa tożsamość zakorzeniona w wielu kulturach jednocześnie.


Wielkanoc dookoła świata – święto, które łączy, inspiruje i zaskakuje

Choć dzieli nas wiele kilometrów, a każda kultura pielęgnuje własne zwyczaje, Wielkanoc wszędzie pozostaje czasem nadziei, światła i wspólnoty. Niezależnie od tego, czy świętujemy ją przy czekoladowych jajkach w Belgii, przebierając dzieci za czarownice w Szwecji, toczeniem pisanek w Szkocji czy w domkach letniskowych w Finlandii – jest w niej coś uniwersalnego. Coś, co przypomina o końcu zimy i początku czegoś nowego.

A świat wielkanocnych tradycji skrywa jeszcze wiele niespodzianek! W Grecji na przykład, na wyspie Korfu, w Wielką Sobotę z balkonów zrzuca się... gliniane dzbany! Ma to symbolizować odrzucenie złej energii i przygotowanie się na nowe, lepsze dni. W Gwatemali z kolei odbywają się spektakularne procesje po ulicach ozdobionych kolorowymi dywanami z trocin, kwiatów i piasku – każda taka dekoracja to małe dzieło sztuki.

W Australii zaś zamiast wielkanocnego zajączka, dzieci czekają na... wielkanocnego bilbiego – sympatycznego torbacza, który miał zastąpić zająca postrzeganego tam jako szkodnik dla lokalnej przyrody. A w Meksyku w Wielki Tydzień często można spotkać się z Quema de Judas – widowiskowym paleniem papierowych kukieł symbolizujących zdradę, niesprawiedliwość i wszystko, co chcemy zostawić za sobą.

I na koniec – ciekawostka geograficzno-historyczna. Czy wiedzieliście, że Wyspa Wielkanocna (Rapa Nui) zawdzięcza swoją nazwę... przypadkowi? Holenderski żeglarz Jacob Roggeveen dotarł do niej w Niedzielę Wielkanocną 1722 roku, dlatego nazwał ją właśnie tak. Ta odległa wyspa na Pacyfiku, znana dziś głównie z monumentalnych posągów moai, nie ma jednak nic wspólnego z jajkami ani królikami!

Wielkanoc, choć tak różnorodna, w każdej szerokości geograficznej niesie podobne przesłanie – nowy początek, radość życia i potrzebę bycia razem. I to chyba najpiękniejszy wspólny mianownik, który łączy nas wszystkich – niezależnie od kontynentu.

Next
Next

Moja pierwsza ceremonia kakao